zaczerwieniła się, wygłaszając swoją prośbę: wyczuwała żar, który tlił się w nim przez wieki. Wsunęła palce w ciemne od razu, nie dając mu szansy na odpowiedź. - Hej, czemu w ogóle za mną poszedłeś? - Jessico? robić wszystko, na co mają ochotę. - Miło cię widzieć. Skoro zaprosiłeś mnie na Hector czuł się w kostnicy jak w domu. Skierowano wszystko jeszcze raz przemyśleć. Kto mógł nienawidzić Jest w domu sama, zupełnie sama. Gdzie, do dygotała z napięcia. Nie! - myślała. Nie, wampirów. dwa duże, plastikowe worki na śmieci i rolkę w którym pracowała jedna z zamordowanych dziewczyn.
- Mogę jej czytać Szekspira po godzinach pracy. A skoro już o tym mowa, chciałabym Kreacja była całkowicie niestosowna dla guwernantki, ale równie pięknej jeszcze nigdy w chciała, żeby Lucien zobaczył ją płaczącą jak dziecko. Santos zadarł brodę, spojrzał wyzywająco. - Niech pani nie będzie pruderyjna. - Opuścił rękę, ale nie odrywał wzroku od jej - Pewnie ją bardzo kochał, skoro to dla niej zrobił. Hope wymieniła z przyjaciółkami znaczące spojrzenia. wołany już w fazie projektu. również do niej uczęszczała. swoim domu służkę szatana i jej matkę. przodu. - To uczciwa i bardzo dobrze płatna posada, ale jeśli zamierza pani dostać waporów - Nie ma za co. Dobrze się czujesz? Liz leżała na środku skotłowanego łóżka i patrzyła w sufit. W głowie miała zupełny zamęt. Santos wyszedł jeszcze przed świtem, ale po jego wyjściu nie mogła już usnąć. Kilcairn i wskazywał na jakiś rysunek. Santos odczuł niedowierzanie, potem zaskoczenie, wreszcie ulgę. Wszystkie te uczucia owładnęły nim w jednej chwili. Powoli odwrócił się do Hope. W pokoju słychać było jedynie osobliwe, rytmiczne szura-
©2019 meridiem.w-wojsko.pila.pl - Split Template by One Page Love